Witam wszystkich! Pozwólcie, że się przedstawię.
Zacznę od nudnych faktów, potem będzie tylko ciekawiej. Nazywam się Agata Rybka, urodziłam się w 1995 roku w Sochaczewie, obecnie mieszkam w Gdańsku. Ukończyłam pierwszy stopień szkoły muzycznej na dziale fortepianu oraz liceum ogólnokształcące w klasie biologiczno-chemicznej, więc chyba nie dziwi fakt, że skończyłam na… anglistyce. Od ponad pięciu lat pracuję jako tłumacz oraz nauczyciel, a w wolnym czasie maluję portrety, używając do tego jedynie czarnego markera (zapraszam na stronę „The Gallery of Shadows”). Prowadzę szkołę językową oraz biuro tłumaczeń o wdzięcznej nazwie „Fishka”.
Uwielbiam sowy i wszystko, co z nimi związane, a ponieważ ostatnio zapanowała na nie swego rodzaju moda, nie mogę wrócić z buszowania po sklepach, nie kupiwszy sobie nic z ich wzorem, przez co mój pokój zawalony jest najróżniejszymi zeszytami, kubkami, poduszkami, figurkami itp. Jestem uzależniona od koncertów oraz słuchania muzyki, w szczególności soundtracków i heavy metalu, tudzież rocka. Jeśli wiesz, skąd pochodzi fragment „A long ass fuckin’ time ago, in a town called Kickapoo” oraz kim jest James Newton Howard, to jesteś mi przyjacielem. Kocham tłumaczyć, uwielbiam językowe łamigłówki i „haczyki”, które wymagają od tłumacza szukania informacji na dwudziestu otwartych kartach w przeglądarce. Szaleję na punkcie książek oraz filmów dotyczących przerażających, okrutnych bądź, dla kontrastu, wzruszających historii, więc po przeczytaniu „Lolity” sięgnę po horror Dardy.
Na swojej drodze spotkałam wielu wspaniałych ludzi, bez których moja książka nigdy by nie powstała. Uczę niesamowite osoby, dzięki którym moja praca jest dla mnie przyjemnością. Mam zaszczyt być blisko z ludźmi, którzy dają mi szczęście. To właśnie dla nich jest dedykacja zamieszczona w książce.
P.S. Nie mam ani Instagrama, ani Snapchata, bo „telefoniczny” czas wolę poświęcić na coś, w czym jestem najlepsza – spanie. I tak, śpię w kostiumie sowy. Proszę to uszanować! 😉
Zdjęcie: Michał Kawecki Photography